- Długo i ciężko pracowaliśmy na to wyróżnienie - nie kryje cukiernik. - Jesteśmy zaszczyceni, że je otrzymaliśmy. Polikarp Augustyniak uczył się fachu w warszawskiej pracowni cukierniczej, gdzie na drożdżówki wpadała m.in. Maryla Rodowicz.
- Nad ciastem pracowaliśmy trójkami - wspomina. - Dwie osoby je wyrabiały, a trzecia ocierała im pot z czoła. W 1973 roku sprowadził się do Augustowa i otworzył swój zakład. Ale wtedy produkował głównie ciasta tortowe. Wynikało to nie z gustu, a z ograniczonego przydziału na mąkę.
- Zaczęliśmy piec w czerwcu, gdy w lasach był wysyp jagód - wspomina. - Postanowiłem posypywać nimi ciasta i zauważyłem, że ludziom to bardzo smakuje. Gdy limity na mąkę zniesiono, wypiek jagodzianek ruszył pełną parą. Augustyniak wspomina, że na schodach do cukierni ustawiały się kolejki.
- Dochodziło do takich sytuacji, że, aby spróbować bułkę trzeba było ją przygnieść - śmieje się. - W innym przypadku klienci robili awanturę, że im zabraknie.
Dziś jagodzianki z augustowskiej cukierni cenią i miejscowi, i turyści. Augustyniak mówi, że nieraz przyjeżdżają cudzoziemcy i kupują wypieki całymi kartonami, by poczęstować nimi krewnych oraz znajomych. A jak robi się pyszne, pachnące bułeczki z jagodowym farszem?
- Potrzebne są dwie rzeczy: dobrej jakości produkty i serce - mówi Augustyniak. - Ot i cała tajemnica.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?