MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sejny. Lekarka ze szpitala naraziła ciężarną kobietę na niebezpieczeństwo

Helena Wysocka [email protected]
Podejrzana ginekolog nie poczuwa się do winy. Tłumaczy, że takie metody są stosowane w Białorusi, skąd pochodzi
Podejrzana ginekolog nie poczuwa się do winy. Tłumaczy, że takie metody są stosowane w Białorusi, skąd pochodzi sxc.hu
Lekarka z sejneńskiego szpitala odpowie za błąd w sztuce. Biegli uznali, że w trakcie porodu wykonała złe cięcia i pacjentka mogła wykrwawić się na śmierć.

Anna O. usłyszała prokuratorski zarzut narażenia ciężarnej na utratę życia.

- Właśnie to jest najgorsze - uważa Zbigniew Dudko, prezes Stowarzyszenia Primum Non Nocere w Białymstoku, które wspiera pacjentów poszkodowanych z powodu błędów medycznych. - Lekarz zamiast pomóc ograniczyć skutki niewłaściwej decyzji, próbuje wmawiać pacjentce, że nic się nie stało, by uśpić jej czujność.

Do zdarzenia doszło w 2011 roku. Na oddział ginekologiczno-położniczy sejneńskiego szpitala trafiła Magdalena R. - ciężarna, młoda kobieta. Dyżurująca wówczas lekarka uznała, że najlepszym rozwiązaniem będzie poród fizjologiczny. A ponieważ były problemy z tętnem płodu, to próbowała wywołać u ciężarnej skurcze oraz dokonała nacięcia krocza i szyjki macicy.

Dziecko urodziło się upośledzone i musi pozostać pod opieką lekarzy do końca życia. Matka natomiast przez wiele miesięcy dochodziła do siebie.

W minionym roku Magdalena R. o zdarzeniu zawiadomiła sejneńską prokuraturę, która wszczęła śledztwo. Zabezpieczyła dokumentację medyczną i zleciła biegłym wydanie opinii.

- Jest ona jednoznaczna - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. - Eksperci uznali, że lekarka powinna wykonać cesarskie cięcie. Natomiast zabiegi, które przeprowadziła doprowadziły do krwotoku u ciężarnej.

Zauważyli też, że zastosowane przez ginekolog cięcia nie są praktykowane w polskiej służbie zdrowia.

Biegli nie potrafili jednoznacznie określić, czy i w jakim stopniu działania lekarki przyczyniły się do stanu zdrowia narodzonego dziecka.

- Nie wykluczyli, że mogło dojść do zaburzeń rozwojowych płodu - dodaje prokurator Tomkiewicz. - Dlatego kwestie dotyczące zdrowia chłopca nie są przez nas brane pod uwagę.

Waldemar Kwaterski, dyrektor SP ZOZ w Sejnach, mówi, że Anna O. pracuje w szpitalu od kilku lat, na kontrakcie.

- Poszukiwałem lekarki na oddział, by pacjentki, które krępują się opowiadać o swoich dolegliwościach ginekologom miały bardziej komfortową sytuację - mówi. - Do tej pory nie docierały do mnie żadne sygnały, które mogłyby świadczyć o złej pracy, czy braku fachowości Anny O.

Rozmówca dodaje, że jeśli lekarka zostanie skazana prawomocnym wyrokiem, to będzie musiała pożegnać się z pracą w szpitalu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna