Święta dla Kasi Żmudy kojarzą się z zapachem pomarańczy i smażonym karpiem - jej ulubioną potrawą wigilijną. Kasia pochodzi z rodziny prawosławno-katolickiej. Gdy założyła własną, kultywuje, wraz z mężem Bratkiem, tradycje wyniesione z domu rodzinnego.
- Mój tata jest prawosławny, a mama katoliczką. Dlatego w domu święta zawsze były nietypowe, miały trochę akcentów obu kościołów - mówi pani Katarzyna.
Na świątecznym stole w domu Kasi zawsze pojawiały się na półmiskach duże ilości ryb, pod każdą postacią: smażone, w galarecie, faszerowane, a także barszczyk z uszkami.
- Oczywiście nie może zabraknąć kutii - mówi pani Kasia. - Przyrządzam ją z pszenicy, miodu, maku oraz orzechów i rodzynek. Symbolizuje obfitość w nowym roku. Za to katolicy często zamiast pszenicy dodają pokrojone kawałki ciasta, takie jak do łazanek.
Kasię zaskoczyło to, że w rodzinnym domu Bartka stół zastawiony jest pierogami, przyrządzanymi na różne sposoby.
- Z grzybami, serem, kapustą - wymienia Bartek. - U mnie pierogi są gotowane i polewane masełkiem, za to u Kasi - smażone. Poza tym w domu rodzinnym Kasi podaje się kisiel z żurawin, u mnie jest tradycyjny kompot z suszonych owoców - dodaje Bartek.
Kasia w tym roku dopiero po raz drugi w życiu zabrała się za przygotowywanie bigosu, który podaje się w pierwszy dzień świąt.
- Gotowałam go przez tydzień. Dodałam dużo kiełbaski. Wszyscy mówią, że jest pyszny - śmieje się pani Katarzyna. Za to w domu Bartka specjalnością jest groch z kapustą.
Gdy spotykają się z rodziną przy świątecznym stole nakrytym białym obrusem, pachnącym siankiem, senior familii bierze do ręki prosforę (prawosławny odpowiednik opłatka, lecz w kształcie bułeczki), łamie ją i składa wszystkim życzenia.
Dawniej każdy, po otrzymaniu takiego kawałka, maczał go w miodzie i spożywał wraz z odrobiną czosnku i soli. Było to bardzo wymowne i symboliczne. Miód symbolizował słodkie, radosne życie, sól - obfitość, a czosnek - zdrowie. Teraz ta tradycja maczania prosfory zanika.
W domu Kasi Mikołaj pojawiał się podczas wieczerzy wigilijnej. - Zawsze mama zabierała mnie do drugiego pokoju, aby pokazać gwiazdkę na niebie, w tym czasie Św. Mikołaj zostawiał prezenty. Nigdy jednak nie udało się mi go spotkać - mówi Kasia.
Za to Bartek znajdował prezenty pod poduszką. - Dopiero niedawno dowiedziałem się, że to nie Św. Mikołaj je przynosił, tylko rodzice - śmieje się pan Bartek.
Wieczorem rodzina zasiada wokół pianina, a Kasia, która z zawodu jest muzykiem, rozpoczyna koncert kolęd.
Te święta będą w rodzinie Żmudów wyjątkowe. Dla ich najmłodszej córeczki, Hani będzie to pierwsza wigilia. Starszy syn, Szymon pamięta już ubiegłoroczne święta i wyczekuje prezentów.
- Staramy się nie ulegać świątecznemu szaleństwu, ale i tak na przygotowanie wieczerzy świątecznej i prezenty wydaliśmy ponad tysiąc złotych - mówi pani Katarzyna . - Jednak serce rośnie jak widzę radość moich bliskich, gdy rozpakowują prezenty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?